Czy ja mówiłem że pasja rodzi profesjonalizm? A mówiłem że profesjonalizm daje jakość? A jakość to luksus? Tak, mówiłem i nadal tak uważam. Ale chyba nie mówiłem, że luksus kosztuje. Życie wystawia rachunki. Czasami z odroczoną płatnością, ale płacić trzeba zawsze. Czasami to tylko pieniądze, czasami utrata kontaktu z bliskimi, czasami utrata zdrowia czy życia. Mogą jeszcze dojść depresje i zwidy nocne. Jednym słowem koszmar.
Wolność cenię sobie szczególnie. Wolność rozumianą, jako brak przymusu. Wolność, która wynika z wyboru. Wolnego wyboru. Człowieka można pozbawić wszystkiego. Dosłownie i w przenośni. Viktor Frankl pisze o tym w swoich książkach. Wspomina, że miał wybór, nawet wtedy, gdy wymordowano mu bliskich, pozbawiono wszystkich rzeczy, które miał, umieszczono w obozie koncentracyjnym. Nikt nie mógł go pozbawić wolności wyboru jego reakcji na te sytuacje. To zależało tylko od niego. Bo świat jest nieobiektywny, tj każdy widzi go inaczej. Tak jak każdy z nas inaczej czyta i wizualizuje sobie bohaterów książek. Wybór oceny sytuacji i tego jak się w niej odnajdziemy, zależy tylko od nas. Wybór tego co zrobimy z pasją i ile za to zapłacimy, też należy do nas. Właśnie ten wybór, czyni życie pięknym.
Wracając do pasji. Rozmawiałem ostatnio z młodą kobietą, pełną pasji do podróży. Na co dzień jest lektorem dosyć rzadkiego języka. Uczy go bez pasji. Jak sama mówi: nie lubię tej pracy. Nawet nie stara się pamiętać imion uczniów. Mówi mniej więcej tak: ty chłopczyku po prawej …… I dodaje „takie optymalne zaangażowanie, chroni mnie przed utratą wolności”. Lubi język, którego uczy. Uczyła się go mieszkając w egzotycznym kraju. Ale do pracy lektora ma spory dystans. Ponieważ uczy dobrze, więc chętnych jej nie brakuje. Efekt śnieżnej kuli polega na tym, że im więcej robimy, tym więcej robimy. To znaczy, że polecani innym, znajdujemy coraz to nowych klientów, a dzięki nim kolejnych. I tak, aż do momentu, kiedy mówimy, że już na prawdę nie mamy kiedy. Ale ktoś nas błaga, aby dla jego ukochanego dziecka znaleźć tą jedną godzinę tygodniowo. I znajdujemy.
A wszystko po to, aby tylko spełnić oczekiwania klienta. Ona zrobiła zupełnie odwrotnie. Określiła swoje optymalne potrzeby finansowe i dokonała wyboru czasu pracy. Tylko 10 godzin tygodniowo. Nie dlatego, że nie może więcej. Dlatego, że nie chce więcej, bo chce mieć czas na to co lubi bardziej i z czego nie uczyniła źródła dochodu. Jak sama mówi: „praca z pasją ,odebrała by mi ten czas dla siebie, który bardzo sobie cenię. Dlatego, nie żyję z pasji”.
To fascynujące odkrycie. Mówi się, że „jeśli zaczniesz robić to co naprawdę lubisz ,zaczniesz na tym zarabiać, nigdy więcej nie będziesz musiał pracować”. Ale jeśli spojrzymy na to z innej strony to można powiedzieć że „jeśli ze swojej pasji uczynisz źrodło zarobkowania, będziesz pracował 24 godziny na dobę”. Będziesz tyrał jak wół. Nawet wtedy, gdy inni będą rozkoszować się wolnością wypoczynku, ty będziesz w pracy. Nigdy się od tej roboty nie uwolnisz. Uzależnisz się od niej. Będziesz kierowany przymusem utrzymania swojego profesjonalizmu, na najwyższym poziomie. Za ten luksus odniesienia „sukcesu” zapłacisz wysoką cenę – utratę wolności wyboru. Wyboru, między tym co dobre, a tym co uzależniające. To subtelna zmiana w życiu . Od radosnej pasji do przymusowego profesjonalizmu.
Spotkałem wielu pasjonatów . Każdy temat obracają w kierunku tego co robią. Co u Ciebie słychać? A wiesz ostatnio …… I tutaj jest pełna informacja jakie to fascynujące rzeczy robili. No to staram się zmienić temat na inny, bardziej neutralny . Ale oni i od takich tematów płynnie przechodzą do tego czym żyją. Jak uzależniony, który ciągle ma w głowie pytanie: skąd tu wziąć środek uzależniający aby prze chwilę się uniezależnić od tych myśli o uzależniaczu. Jedni ciągle mówią o fotografii i aparatach, inni o samochodach, inni o podróżach a jeszcze inni o biznesie który rozwijają. Świadkowie jednej idei, prezentowanie której opanowali do perfekcji. Z jednego wątku wychodzi następny. Krąg znajomych musi się automatycznie zawęzić bo tylko pasjonat z podobnej branży zrozumie, to co mówi inny pasjonat. Świadomość, że ktoś wszedł na górę, na którą my mieliśmy wejść, albo ma znaczek, którego my jeszcze nie mamy może być mobilizująca ale również głęboko depresyjna. Nie będę się rozpisywał jak odróżnić jeden stan od drugiego. Bo tak dokładnie nie wiem ,poza tym że uzależnienie niszczy normalne życie, więzi z ludźmi, zdrowie itd. Jest niebezpieczne. Staje się przymusem. Dlatego przymus posiadania pasji, czy życia z pasją ma swoją cenę.
W zasadzie, nie mam żadnej rady. Poza jedną. Żyj z pasją, za którą jesteś gotów świadomie zapłacić wystawiony rachunek. Nie uzależniaj się od tego co robisz. Nie uzależniaj się od niczego. Bądź wolny. Nie daj się nabrać na fetysz profesjonalizmu i luksusu, za który musisz zapłacić cenę, której w głębi serca, nie akceptujesz. Zawsze wybór masz.
Jacek Walkiewicz - 2024 - Wszelkie prawa zastrzeżone.