W ciemności, samemu trzeba poszukać sobie światła
Byłeś kiedyś ciemności? To stan, w którym trudno złapać oddech. Mam oczywiście na myśli ciemność psychiczną, duchową a nie fizyczną. Wiele razy, w poczuciu osamotnienia, biegałem w kółko, uderzając głową w niewidzialny mur. Odkąd nauczyłem się oddychać, w takich sytuacjach radzę sobie całkiem dobrze.
Czasami wali mi się na głowę tyle rzeczy, że tylko oddech pozwala mi zapanować nad falą lęku. Znam ten przypływ od dziecka. Od momentu kiedy jako pięciolatek wyszedłem rano na klatkę schodową szukać mamy. Poszła na targ, a ja się obudziłem za wcześnie. Myślałem że już nigdy nie wróci. Zostałem sam ze swoimi lękami.
Jakieś trzydzieści pięć lat później w innej trudnej życiowej sytuacji, poczułem się podobnie. Ale wtedy już wiedziałem, że czasami droga którą idziemy nie jest oświetlona, a czasami światło gaśnie nagle. I wołanie o pomoc nic nie zmieni. Tego światła należy poszukać samemu. W sobie !!!!
Kiedy można skorzystać z pomocy innych, to można. Ale czasami się nie da. I wtedy pozostajemy ze sobą w absolutnej samotności. I tak jest dobrze. Zmysły się wyostrzają i znajdujemy nowe rozwiązania, których wcześniej nie zauważaliśmy. Stajemy się jak głodne wilki, które zaczynają czuć więcej, znajdują trop i ratują się z sytuacji pozornie beznadziejnej.
Dlatego jeśli zgaśnie ci nagle światełko, nie biegaj, nie lamentuj, nie złorzecz na elektrownię. Tylko głęboko oddychaj. A potem przyzwyczaj się do nowej sytuacji i poszukaj rozwiązań. Tego przysłowiowego światełka w tunelu. Tego nowego punktu do którego będziesz zmierzał.
Jacek Walkiewicz - 2024 - Wszelkie prawa zastrzeżone.