W drodze

Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód

Albert Einstein

Zacznijmy współpracę

Bliska mi myśl. Trzeba iść. Każdego dnia. Dobrze jak znamy kierunek i mamy poczucie, że się nie zgubiliśmy. Ale czasami idziemy bez poczucia, że znamy kierunek i wiemy dokąd iść. Po prostu idziemy. Przez ciemny las wątpliwości, braku sensu, zmartwień i poczucia że nie widać żadnego światełka w tunelu. Parę razy w życiu doświadczyłem takiej drogi. To co dawało mi siłę to piosenka Budki Suflera: “Jest taki samotny dom”, i słowa refrenu: “a po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…”. Zmusić się do tego aby wstać i iść dalej to pierwszy i główny cel jaki stawiałem sobie w trudnych sytuacjach. Burze przechodzą a ciemny las też kiedyś się kończy. Czasami, wydaje się, że to jest wręcz puszcza a nie las, ale ona też gdzieś ma granice.

Edi Pyrek opowiadał mi jak idąc przez Saharę bez mapy i kompasu, doszedł do granic swoich możliwości. I kiedy przyszła noc, zasnął  z poczuciem, że jego młode życie zakończy się właśnie tu,  na pustyni. Ale rano zdobył się na jeszcze jeden wysiłek i ruszył w drogę, aby po wejściu na wydmę, zobaczyć oazę i zadać sobie pytanie: dlaczego tych paru kroków, nie zrobiłem wczoraj?  Nie musiałbym pić tego obrzydliwego “żółtego płynu”, który z braku wody może oranżady nie przypominała ale na pewno gasił pragnienie.

Czasami tylko krok dzieli nas od właściwego celu, ale o tym dowiadujemy się, jak dojdziemy do jeszcze jednego zakrętu. Pamiętam o tym wtedy, kiedy wydaje mi się, że widzę samą beznadziejną prostą.